Jak pomoc drogowa wycenia kilometr przebytej drogi? Odkąd motoryzacja się rozwinęła i upowszechniła, wypadki drogowe i rozmaite kolizje stały się chlebem powszednim. Dotyczą one zarówno kierowców, jak i pieszych. Wynikają z różnych czynników. Zawinić może niesprawne auto, warunki atmosferyczne, kierowca będący pod wpływem i brak uwagi na drodze. W jaki sposób postąpić, gdy samemu padnie się ofiarą kolizji lub nieszczęśliwego zrządzenia losu? Jak wygląda przeciętny cennik pomocy drogowej w odniesieniu do pokonanego kilometra drogi? Czy można wpłynąć na wysokość rachunku za taką usługę? Tego wszystkiego dowiecie się z niniejszej publikacji, więc nigdzie nie odchodźcie i skosztujcie wiedzy, która pewnikiem was interesuje!
Kiepska widoczność i fatalna sytuacja na drodze
Postaramy się nakreślić podstawową robotę wykonaną przez pomoc drogową. W tym celu przedstawimy wam czysto hipotetyczną historię, która o ile jest zmyślona, może zdarzyć się realnie każdemu z nas. Zamknijmy oczy i wyobraźmy sobie szosę spowitą poranną mgłą. Są wczesne godziny poranne i panuje niewielki, iście sporadyczny ruch na tej drodze. Wtem mamy przed sobą kierowcę opla, który właśnie zmierza do pracy. Zmianę zaczyna o 8, więc ma spory zapas czasu. On jednak lubi być na miejscu przed czasem. Nie zważa na wspomnianą mgłę i mknie do pracy. Całe szczęście nie porusza się z zawrotną prędkością i pewnie tylko to go uratowało przed katastrofalną w skutkach sytuacją. Na przeszkodzie drodze do pracy stanął znak drogowy, którego nie zauważył. Uderzył przodem auta prosto w niego. Przystanął, nie dowierzając temu, co przed chwilką się stało. Wysiadł z auta, aby sprawdzić, jak wygląda samochód. Zauważył, że maska jest wgnieciona i cieknie spod auta jakiś płyn. Wiedział, że nici z pracy, więc postanowił zrobić to, co mógł w tej całej pogmatwanej sytuacji. Chwycił za telefon i zadzwonił po pomoc drogową. Musiał też załatwić sobie kwestię nieobecności w pracy. Klnąc jak szewc, obchodził samochód w te i z powrotem. Po upływie 30 minut zjawiła się warszawska pomoc drogowa i po dopełnieniu formalności przerzuciła samochód na lawetę. Czemu auto było holowane lawetą? Ponieważ zaliczyło większy stopień uszkodzenia, a spod auta ciekł płyn. W takich sytuacjach nie ma co ryzykować. Gdyby opel naszego kierowcy zaliczył drobne uszkodzenie, zapewne zostałby odholowany za pomocą haka holowniczego. To samo tyczy się nowoczesnych rozwiązań motoryzacyjnych na akumulator elektryczny. Kierowca odebrał wówczas rachunek i za głowę się chwycił. Musiał uiścić 200zł. Dlaczego tyle, a nie mniej?
Jak wycenia się kilometrówkę?
Odmalowaliśmy powyżej przykładową sytuację na drodze, która powoduje, że potrzebujemy wsparcia pomocy drogowej. Nasz hipotetyczny kierowca zgarnął rachunek opiewający na 200zł. Czy to wiele w przypadku holowania lawetą? Jak się okazuje wcale nie. Pomoc drogowa kasuje za dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest sama usługa, która jest realizowana. Drugą tak zwana kilometrówka. Co prawda cena za kilometr przebytej przez lawetę drogi zależy indywidualnie od firmy, która udziela takich usług, ale często spotykane są dwa sposoby naliczania. Pierwszą z nich jest wycenianie od 1zł-2zł za kilometr przebytej drogi. Drugą i w istocie często spotykaną stawką jest od 100zł wzwyż. Innymi słowy, kilometrówka wyceniana jest stawkowo. Kierowca wspomniany powyżej miał sporo szczęścia. W obrębie miasta zapłaciłby porównywalną stawką, ponieważ cena usługi zrealizowanej na terenie miasta wynosi od 100 do 200zł. Zgoła inaczej sytuacja wygląda w przypadku godzin nocnych i dni świątecznych. Wówczas stawka wzrasta aż o 50%. Gdyby kierowca opla jechał szybciej i wyniku kolizji znalazłby się w rowie, musiałby zapłacić nie tylko za drogę przebytą przez lawetę, ale i za usługę wydostania samochodu z rowu. To na pewno nie poprawiłoby mu i tak fatalnego już dnia. Mógłby skutecznie wpłynąć na cenę holowania auta, gdyby tylko pomyślał o tym, aby zadzwonić do ubezpieczyciela. Zapewne w wyniku stresu zapomniał skontaktować się z ubezpieczycielem i w zasadzie w ogóle nie wziął tego pod uwagę. Szkoda, bo mógłby uniknąć takiego rachunku.
Kierowca Opla popełnił głupi błąd
Pomoc drogowa naliczyła za holowanie i przebytą drogę ponad 200zł. Bohater naszej mini opowieści był ubezpieczony w ramach OC/AC, ale w wyniku stresu zapomniał skontaktować się z ubezpieczycielem. Gdyby to zrobił, uniknąłby tak słonych kosztów całej operacji. Co zrobił nie tak. Na samym wstępie widząc stan swojego pojazdu, powinien wykonać telefon do Centrum Pomocy Klienta i przytoczyć sytuację, w której się znalazł. Opisałby stan, w którym znajduje się pojazd i przyjął instrukcje co do sposobu postępowania. Następnie mógłby wykonać telefon do pomocy drogowej. Auto z lawetą przyjechałoby wspomóc bohatera naszej historii, ale nie wystawiłoby mu takiego rachunku. Ubezpieczyciel pokryłby część kosztów wynikających z charakteru usługi i nabitych kilometrów. Owszem, niefortunny właściciel opla ze zgniecioną maską musiałby uiścić należność za naddatek drogi wykonanej przez kierowcę lawety, ale to byłyby groszowe sprawy, których nie odczułby tak dotkliwie. Zostać na szosie, bez auta i w jakimś zapomnianym przez Boga miejscu to średnia opcja. Tu również kierowca popełnił głupi błąd, ponieważ wykupiona przez niego polisa umożliwiała mu uzyskanie zastępczego samochodu, którym mógłby dojechać do domu. Analiza zachowań kierowcy wykazuje szereg błędów, ale wybaczmy mu. Najwidoczniej nie radzi sobie w stresujących sytuacjach. Tak czy inaczej, naprawdę warto postawić na sensowne ubezpieczenie na ewentualność wystąpienia podobnych kolizji.